REFERENCJE

Po 30 latach zmagań na torach motocrossowych i trasach rajdowych, setkach godzin spędzonych w warsztacie na doskonaleniu maszyn, po dziesiątkach podróży po Europie w celu zdobycia jak najlepszej wiedzy w dziedzinie motocykli i techniki jazdy, postanowiliśmy otworzyć się środowisku miłośników motoryzacji i udostępnić swoje doświadczenie oraz usługi.
 

Mirosław Kowalski - sylwetka:
1996 II v-ce Mistrz Polski w Rajdach Enduro (klasa Senior 4T)
2000 II v-ce Mistrz Polski w Rajdach Enduro (klasa Senior 2T)
2003 V-ce Mistrz Polski w Rajdach Enduro (klasa p.250)
2003 Zespołowy V-ce Mistrz Polski w Rajdach Enduro
2009 Mistrz Polski w rajdach enduro (klasa WETERAN)
2009 Zespołowy Wicemistrz Polski Enduro
2010 Mistrz Europy w Cross Country (klasa Weteran)
2010 Mistrz Polski w Rajdach Enduro (klasa Weteran)
2010 II V-ce Mistrz Polski w Cross Country (klasa E2/E3)
2011 Mistrz Europy w Cross Country
Wielokrotny zdobywca Pucharu Polski w Motocrossie,
Dwukrotny srebrny medalista International Six Days Enduro.




Charakterystyka zewnętrzna, dokonana przez inż. Henryka Jezierskiego, dziennikarza motoryzacyjnego od 1977 roku, wydawcę i redaktora naczelnego „MOTO” (www.moto.gda.pl)
Przyjęło się uważać, że na luksus wykonywania pracy zgodnej z osobistą pasją mogą pozwolić sobie jedynie ludzie zamożni, wchodzący w dorosłe, zawodowe życie z błogosławieństwem i... kapitałem rodziców lub hojnych sponsorów. Tylko taki start pozwala bowiem na kontynuowanie - zawsze czasochłonnego - hobby bez ryzyka utraty źródła utrzymania.
W wypadku Mirosława KOWALSKIEGO, właściciela Firmy MX RACING TEAM, można jednak powiedzieć o sytuacji zgoła odwrotnej. Realizując swoje motocrossowe zainteresowania wyłącznie na własny rachunek, musiał nadrabiać brak środków finansowych wyjątkowo ciężką i konsekwentną pracą. Z czasem stała się ona samoistnym kapitałem. Zastępującym pieniądze i wystarczającym do tego, aby dokonać udanej „transformacji” ze sportowca-mechanika w trenera, menedżera oraz przedsiębiorcę zdolnego nie tylko utrzymać swoją rodzinę ale także kontynuować rajdowo-crossowe hobby w wieku zwanym średnim.
Pamiętam, gdy w 1982 roku Mirosław Kowalski trafił do sekcji motocrossowej ówczesnego Gdańskiego Auto Moto Klubu „BUDOWLANI”. Praktycznie nikt – włącznie ze mną – nie dawał mu szans na dłuższy związek z klubem. Stanowił osobiste potwierdzenie zasadności przysłowia mówiącego, że nieszczęścia chodzą parami. Mało, że pozbawiony wsparcia finansowego z domu, to jeszcze „ponadgabarytowy” – pasujący bardziej do koszykówki lub siatkówki niż do sportu, w którym prym wiodły tzw. żyły - mocni wprawdzie lecz szczupli i niewysocy zawodnicy.
Owszem, zdarzały się też wyjątki. Motocrossowy mistrz świata w klasie 250 cc Austriak Heniz Kinigardner liczył blisko dwa metry wysokości. Sęk jednak w tym, że miał do swojej dyspozycji nie jeden lecz kilka fabrycznych KTM, wykonanych specjalnie na jego miarę. Każdy z nich kosztował trzykrotnie więcej od „crossówki” standardowej, tj. ponad 30 tys. DM. Przypomnijmy, że średni zarobek w Polsce wynosił wówczas ok. 50 DM...
Ambitny chłopak nie przejmował się jednak beznadziejnością wniosków wypływających z powyższych kalkulacji. Klubowi kadrowicze mieli do swojej dyspozycji czechosłowackie CZ-ki, sprowadzane przez Polski Związek Motorowy. Mirosław Kowalski nie gardził żadną, jaka trafiała w jego ręce po uprzednim, kompletnym wyeksploatowaniu. Spędzał w warsztacie dziesiątki wieczorów, aby zamienić darowany złom na motocykl jeszcze zdatny do użytku. Do przeprowadzenia choćby kilku treningów na torze w Gdyni-Kolibkach, czy dzikim crossowisku w Gdańsku-Łostowicach.
Potem na polskich torach pojawiły się maszyny jakby z innego świata – austriackie KTM, szwedzkie Husqvarny, włoskie TM, japońskie Hondy, Kawasaki, Yamahy, Suzuki. Z silnikami chłodzonymi wodą, z zawieszeniem pozwalającym bezpiecznie fruwać w powietrzu po kilkadziesiąt metrów.
Również i w tym wypadku Mirosław Kowalski nie mógł nawet pomarzyć o nowej maszynie lecz umiejętności mechanika pozwalały na okazyjne zakupy i możliwość kontynuowania startów. Z tych nie zamierzał bowiem rezygnować, mimo wielu sugestii, aby zajął się wyłącznie pracą w warsztacie. Co więcej, w 1990 rozszerzył swoje zainteresowania o rajdy szybkie, reprezentując w tej dyscyplinie barwy Gdyńskiego Klubu Motorowego „Bałtyk”.
Dzisiaj, z perspektywy minionych kilkunastu lat trzeba przyznać mu rację. Oprócz trudnych do zliczenia tytułów mistrza i wicemistrza Polski (indywidualnych, klubowych i zespołowych) ma w swoim dorobku dwa srebrne medale, przywiezione z morderczych Sześciodniówek FIM oraz Puchar PZM w motocrossie zdobyty niespełna trzy lata temu, a więc w wieku godnym weterana.
Mozolna i konsekwentna praca nad sobą oraz motocyklami sprawiły, iż łatwiej przychodzi mu wprowadzanie w tajniki motocrossu lub enduro młodych zawodników. W swoim szkoleniowym dorobku ma m.in. opiekę nad Maciejem Czyżowskim, siedmiokrotnym motocrossowym mistrzem Polski w klasach 80 cc i 125 cc. Pod jego okiem stawiał również swoje pierwsze kroki na torach Maciej Zdunek, późniejszy finalista mistrzostw świata i Europy, zdecydowanie najlepszy zawodnik w historii polskiego motocrossu.
Nic dziwnego, że bez długiego namysłu podjął decyzję o stworzeniu własnej firmy, ukierunkowanej na działalność szkoleniową, serwisową i menedżerską w sportach motocyklowych. Dzisiaj tak tłumaczy swój życiowy wybór:
- Dorosłemu facetowi trudno wyrażać takie uczucia, ale ja naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez motocykla. Brak sponsorów oraz warunków fizycznych optymalnych w motocrossie lub enduro sprawiał, że musiałem spędzać zdecydowanie więcej czasu w warsztacie i wylewać więcej potu na treningach. A jak komuś coś przychodzi z trudem to łatwiej zrozumieć rozterki początkującego zawodnika i spokojnie, bez irytacji przekazać mu swoją wiedzę. Myślę, że mam nie tylko doświadczenie ale także naturalne predyspozycje do takiej pracy.
Warto podkreślić, że Mirosław Kowalski potrafi skutecznie pracować nie tylko z młodzieżą. Wśród swoich podopiecznych miał m.in. 54-letniego amatora enduro, który dzięki nabytym umiejętnościom ukończył jedną z eliminacji... mistrzostw Europy. Co ważne, członkowie teamu M. Kowalskiego oprócz nauki jazdy sportowej zaliczają pełne rygory obsługi motocykla – od umycia poprzez regulację zawieszenia aż do drobnych napraw – a także umiejętności odpowiedniego doboru ubioru do warunków klimatycznych, właściwego odżywiania i dbałości o kondycję fizyczną.
Główny ciężar kosztów uprawiania motocrossu i enduro ze zrozumiałych względów ponoszą sami zainteresowani lecz nie mniej istotne jest fachowe wsparcie podczas zawodów, często na wagę przejechania linii mety o kilka „oczek” wyżej.
M. Kowalski dobrze wie, jak istotne znaczenie ma każdy z tych elementów dla osiągnięcia satysfakcjonującego wyniku. MX RACING TEAM powstał po to, aby wspomóc entuzjastów sportów motocyklowych w realizacji założonych celów. Bez względu na to, czy tym celem jest mistrzostwo Polski, czy też szybka, płynna i bezpieczna jazda po polskich drogach i bezdrożach.
!-- CIASTKA -->